Nasza pierwsza wizyta w "Przystani Ocalenie" w grudniu 2004 r. 

Właściwie jak to wszystko się zaczęło? 
    Najpierw, w deszczowy, jesienny wieczór, pojawiła się myśl żeby pomóc zwierzętom, które czeka najtrudniejszy okres - zima. Przypadkiem, podczas poszukiwań inernetowych, otworzyła się strona Przystani Ocalenie. Już wówczas dało się zauważyć, że Ćwiklice pod Pszczyną kryją niezwykłe miejsce schronienia dla zwierząt, które doznały wiele krzywd ze strony ludzi. Nawiązaliśmy kontakt mail'owy i otrzymaliśmy materiały, w tym kasetę video z filmem przedstawiającym smutne historie czworonożnych mieszkańców Przytuliska. Podczas jej oglądania na lekcjach siedzieliśmy z niewyraźnymi minami, błyszczącymi oczami i czerwonymi nosami. Chcieliśmy pomóc! Już, teraz, natychmiast! Na rezultaty przeprowadzonej akcji pomocy nie trzeba było długo czekać! Już w grudniu jechaliśmy do Ćwiklic ze wsparciem materialnym i z rękami pełnymi chęci głaskania,drapania i pocieszania strapionych głów koni, psów, kotów, a nawet kóz... 

 

Poniżej przeczytajcie o wrażeniach z wizyty w schronisku uczennicy wówczas kalsy II c, niestety nie podała imienia i nazwiska. 

 

"...11 grudnia 2004 r. pojechaliśmy autokarem pełnym młodzieży z naszego gimnazjum odwiedzić Przytulisko dla koni i innych uratowanych zwierząt. Początkowo mieliśmy kłopoty z trafieniem na miejsce, ale ostatecznie, szczęśliwie udało się nam dotrzeć do Ćwiklic. Przywieźliśmy ze sobą dużo prezentów: karmę dla psów, marchewki i jabłka dla koni, środki opatrunkowe oraz skromne wsparcie finansowe. W ten mroźny, ale cudownie słoneczny poranek przywitano nas bardzo serdecznie, a nawet poczęstowano gorącą herbatą i ciasteczkami, którymi bez skrępowania częstował się również kozioł Oluś!
Przystań uratowała aż 47 koni przeznaczonych na rzeź lub źle traktowanych przez właścicieli. Jedynie koń Toronto jest wolny od przykrych wspomnień gyż urodził się w schronisku. Obecnie znajduje się tam 17 koni, 8 psów, 3 kozy, 2 świnie, koty, króliki, kury, owca i krowa Milka. Wszystkie te zwierzaki znalazły w Przytulisku dom, codzienne karmienie, opatrywanie, a przede wszystkim poczucie, że są kochane!
Bardzo miło spędziliśmy czas wśród szczęśliwych, przyjaźnie i ufnie na nas reagujących zwierząt i bardzo cieszyliśmy się, że mogliśmy chociaż troszeczkę im pomóc!" .

 

 

Fotogaleria: Pierwsza wizyta