Nasza druga wizyta w "Przystani Ocalenie" w kwietniu 2005 r.

 
    16 kwietnia ponownie wybraliśmy się z wizytą do naszych czworonożnych przyjaciół z Przytuliska w Ćwiklicach pod Pszczyną. Tym razem pojechali z nami harcerze, którzy bardzo ofiarnie, razem z nami zbierali pieniądze i dary dla mieszkańców Przystani Ocalenie. 
Na miejscu znowu odnieśliśmy magiczne wrażenie, że gospodarzami oczekującymi i przyjmującymi nas z wielką radością są same zwierzęta. Pogoda dopisała w pełni, słońce grzało i złociło wszystko tak mocno, jakby chciało naraz zrekompensować wszystkie pochmurne dni tamtej wiosny! Czuliśmy, że to co robimy jest naprawdę dobre!
Przywieźliśmy ze sobą nie tylko wrażliwe, współczujące i pragnące pomóc cierpiącym zwierzętom serca, ale cały zapas prezentów! Z dumą i przejęciem wynosiliśmy z autokaru:
80 kg marchewki, sporo jabłek, kilka worków różnej karmy dla psów i kotów oraz 600 zł! 
Czas spędzony na głaskaniu, karmieniu (po marchewce nie pozostało śladu!) i fotografowaniu zwierząt, pieczeniu ziemniaków na ognisku, słuchaniu opowieści opiekunów Przytuliska, mijał niezwykle przyjemnie, ale też bardzo szybko. Nawet nie przypuszczaliśmy, że tak ciężko będzie rozstać się z konikami, kozami, psami, kotami, wszystkimi tymi niezwykłymi zwierzętami. Węgielek, Toronto, Mona, Batuta, Odra, Karuś, Puszek, Śnieżynka to przecież nasi przyjaciele i jednego bliśmy pewni, że znowu do nich pojedziemy! Już radowała nas ta myśl!
 

Poetycko podsumowała Przystań Ocalenie Magda Muskietorz, wówczas uczennica kl. I d: 

 
"W Pszczynie wśród koni
Serce tak strasznie boli.
 
Dlaczego tak musiało być?
Czy te konie tak musiały żyć?
 
Chore z przepracowania
Smutne ze zmęczenia.
 
Nadal kochają człowieka,
Aż nie zamknie się im powieka."

Fotogaleria: Druga wizyta